Tego listopadowego wieczora aura na zewnątrz była wyjątkowo nieprzyjemna. Rzęsisty deszcz wściekle bił w okna, a przenikliwy chłód sprawiał, że nikt nie miał ochoty wyściubiać nosa za próg. Tygrysek spędzał ten czas pod kocem, czytając o dinozaurach. W którymś momencie w domu dał się słyszeć jakiś ogromny gwar, który długo nie ustawał. Nie mogąc skupić się na książce, zaciekawiony chłopiec postanowił znaleźć źródło hałasu. Tak trafił do kuchni, w której panował półmrok, a mama, tata i dziadziuś krzątali się z zapałem i widać było, że do czegoś mocno się przygotowują. Na stole znajdowała się ogromna miska, która miała chyba ze sto lat, a obok niej stały dziesiątki zapalonych świec. Oprócz tego, malec zauważył leżący na blacie wielki klucz, który wyglądał jakby pasował do zamka jakichś ogromnych, starych drzwi. Klucz miał dziurkę, w którą zmieściłyby się trzy palce palce, albo i więcej. Zaintrygowany tym niezwykłym widowiskiem zapytał:
– Co wy robicie? I po co wam tyle świec?

– Jest dwudziesty dziewiąty listopada, mój kochany – Andrzejki – odparł z uśmiechem tata.
Zdziwiony maluch burknął:
– Co to znaczy? Nic z tego nie rozumiem.
– To bardzo wyjątkowy dzień, Tygrysku. Mieliśmy cię zawołać, kiedy wszystko będzie gotowe, ale skoro już tu jesteś, usiądź – rzekł senior rodziny i ruchem głowy wskazał stojące przy stole krzesło. Sam też usiadł i rozpoczął opowieść.
– Pamiętasz topienie Marzanny, jakie co roku urządzacie w przedszkolu na przywitanie wiosny? No właśnie. Andrzejki, a w zasadzie wigilia dnia świętego Andrzeja, to również bardzo stara tradycja. To wieczór wróżb.
– Wróżb? – upewnił się chłopiec.

– Tak, to taka tradycyjna zabawa, jaką urządza się właśnie tego wieczoru. Polega na przepowiadaniu przyszłości za pomocą wróżb. Metod wróżenia jest mnóstwo. Dawno temu wiele z nich dotyczyło dziewcząt, które chciały wyjść za mąż. Podobną tradycją były Katarzynki obchodzone wieczorem dwudziestego czwartego listopada przez młodych mężczyzn, którzy chcieli znaleźć żonę. Dziś to już się zatarło i wszyscy świętują wspólnie andrzejki, jako jedynie okazję do dobrej zabawy, jednak w dawnych czasach ludzie podchodzili do tego bardzo poważnie. Wśród wróżb dotyczących miłości, jest jedna, najważniejsza i do niej właśnie potrzebujemy świec, miski i klucza.
Wtem odezwał się tata:
– Wszystko gotowe, możemy zaczynać. Najpierw należy roztopić wosk w garnuszku, a potem stajemy nad miską z zimną wodą. W lewej ręce trzymamy klucz, a w prawej garnuszek i przelewamy wosk przez dziurkę od klucza do wody. Trzeba poczekać, aż powstała figurka z wosku zastygnie. Potem należy ją zbliżyć do świecy tak, aby na ścianie pokazał się cień. I właśnie z tego, co zobaczymy na ścianie przewidujemy przyszłość.
– Brzmi jak świetna zabawa! – rozpromienił się Tygrysek. Zaraz jednak jego entuzjazm zmalał: – Ale skąd mam wiedzieć co mnie spotka? – dopytał.
Tu do rozmowy włączyła się mamusia:
– Chodzi o to, żeby zrozumieć, jaki kształt przypomina cień figurki z wosku. Na przykład serce oznacza miłość, kwiat szczęście, a klucz nowe przygody i możliwości w życiu. Aniołek oznacza ogólne powodzenie, kura wróży pieniądze, but będzie zwiastował rozwiązanie problemów, a kot – nowe znajomości. Możliwości jest mnóstwo.

– No to do dzieła! – wykrzyknął chłopiec.
Śmiechu i radości było co niemiara. Każde z domowników kilka razy przelewało wosk i za każdym razem wychodziło im co innego. Nasz mały bohater mógł spodziewać się nowych znajomości, przygód i miłości, choć do tego ostatniego nie było mu spieszno. Resztę wieczoru spędzili na wysłuchiwaniu opowieści dziadziusia o wróżbach z dawnych czasów. Pamiętał je ze swojej młodości. Opowiadał, że tradycja lania wosku całą rodziną była przekazywana z pokolenia na pokolenie. I tak słuchali przygryzając chrupki kukurydziane. Tygrysek miał swoje ulubione o smaku jagodowym, a dziadziuś i rodzice pałaszowali te o smaku serowym i paprykowym, które na opakowaniu mają dopisek „Gold”.
Na koniec dziadziuś rzekł pogodnie:
– Chcieliśmy ci Tygrysku pokazać, że tradycje, to coś bardzo ważnego. To nasz wspólny skarb. Choć obecnie są tylko zabawą, łączą pokolenia i nie wolno o nich zapominać. Nadejdzie czas, że kiedyś ty przekażesz je swoim dzieciom i wnukom.
Na co chłopiec odparł z iskrą w oku:
– Z przyjemnością, dziadku, bardzo ciekawe są te tradycje. Chcę się o nich dowiedzieć jak najwięcej. To jaką następną tradycję będziemy wspólnie świętować?
Autor: Olaf Szczap