Pewnego dnia pani wychowawczyni zapowiedziała wycieczkę. Tym razem nie miało to być nudne muzeum, ale Kompleks Turystyczny w Bałtowie – malowniczej wsi znajdującej się w połowie drogi między Kielcami, a Lublinem. Okazało się, że miejsce to zaproponował jeden z rodziców. Było tam mnóstwo atrakcji: park dinozaurów, pszczoły pracujące w swoim naturalnym środowisku, ślady ludzi mieszkających tam dawno temu, egzotyczne zwierzęta i wreszcie oceanarium pokazujące podwodne życie sprzed milionów lat.
Tygryska szczególnie zainteresowała część dotycząca dinozaurów, które bardzo go ciekawiły od czasu, gdy obejrzał o nich w telewizji film dokumentalny. Chciał zobaczyć na własne oczy podobizny tych fascynujących stworzeń i dowiedzieć się jeszcze więcej na ich temat.
W wyznaczony dzień rano obudził się przed budzikiem i podekscytowany pobiegł na miejsce zbiórki. Po dość długiej podróży autokarem wreszcie dojechali do miejsca przeznaczenia. Gdy tylko grupa przeszła przez bramę parku, Tygrysek od razu zaczął kombinować jakby tu wymknąć się, aby więcej czasu spędzić wśród dinozaurów. Okazja nadarzyła się dość szybko, bo większość grupy zatrzymała się w sklepiku z pamiątkami. Nasz mały bohater, podążając za drogowskazami, trafił w końcu do części parku poświęconej prehistorycznym stworzeniom. Przy wejściu zobaczył dość nietypowy okaz – takiego nie widział w telewizji. Wciąż duży, ale zdecydowanie niższy od innych, stojący na tylnych łapach niczym człowiek, cały pomarańczowy, z paszczą rozdziawioną jakby w uśmiechu. Miał też jedną przednią łapę podniesioną w geście pozdrowienia. Gdy Tygrysek już miał ruszyć w dalszą drogę, nagle pomarańczowy dinozaur poruszył się. Powoli podszedł do chłopca, który zamarł z przerażenia.
– Cześć, mam na imię Juraś. Zgubiłeś się, mały przyjacielu? – rzekł radośnie stwór przyklękając, aby spojrzeć Tygryskowi w oczy. Widząc przestrach szybko dodał: – Nie bój się, nie mam złych zamiarów. To jest mój dom i to od bardzo, bardzo dawna.
Malec upewniwszy się, że to nie jest sen odparł ostrożnie:
– Jestem Tygrysek, miło mi cię poznać. Nie, nie zgubiłem się. Odłączyłem od wycieczki, żeby zobaczyć dinozaury i dowiedzieć się o was więcej.
– To świetnie. Widzisz, dawno już z nikim nie rozmawiałem. Czasem pojedyncze osoby podchodzą do mnie i jest wtedy bardzo miło, ale przy dużych grupach nie odzywam się, żeby nie płoszyć zwiedzających. Jeśli chcesz, oprowadzę cię. Znam tu każdy kąt.
Tygrysek kiwnął głową i ruszyli przed siebie, a nowy znajomy zaczął swoją opowieść:
– Przyszedłem na świat miliony lat temu, gdy po ziemi chodziły ogromne dinozaury. Nie pamiętam dnia, w którym wyklułem się z jaja, ale wiem, że od razu pokochałem swoją rodzinę, a oni mnie. Gdy tylko nauczyłem się chodzić, moje stado codziennie wyruszało w długie wędrówki, które uwielbiałem. Było nas wielu i po drodze zawsze wydarzyło się coś ciekawego. Pewnego dnia dotarliśmy właśnie tutaj. Pewnie mi nie uwierzysz, ale wtedy w tych okolicach było ciepłe morze i piaszczysta plaża. Zakochaliśmy się w tym miejscu i zostaliśmy tu na stałe. O, spójrz! – wskazał Juraś – To odcisk łapy mojego pradziadka. Był trzy razy większy ode mnie.
Tygrysek był pod ogromnym wrażeniem. Juraś okazał się znakomitym przewodnikiem, opowiadając historię swojego gatunku, rozmaite legendy, a nawet zabawne sytuacje z czasów wędrówki rodziny dinozaurów. Malec słuchał z zaciekawieniem pałaszując ulubione chrupki kukurydziane, które Jurasiowi również bardzo zasmakowały. Wycieczka minęła Tygryskowi bardzo szybko. Gdy nadszedł czas, aby wrócić do grupy, zapytał:
– Nie czujesz się samotny?
– Czasami – westchnął Juraś. – Niewielu nas zostało, ale mam dwoje przyjaciół: Kraśkę i Solusia. Też są dinozaurami, lecz wyglądają inaczej, niż ja. Ich rodziny osiadły w innych miejscach, gdzie zbudowano parki podobne do tego. Co jakiś czas się spotykamy w naszym ulubionym miejscu.
– O, to muszę ich odwiedzić! – stwierdził chłopiec.
– Koniecznie! Na pewno też opowiedzą ci wiele ciekawych rzeczy. Pozdrów ich ode mnie. A teraz zmykaj – skwitował Juraś, po czym wrócił na swoje miejsce i zastygł w bezruchu.
Nieobecność Tygryska nie została odkryta. Niepostrzeżenie wtopił się w grupę i uczestniczył w dalszym zwiedzaniu. Kiedy wszyscy dotarli do miejsca, w którym stał Juraś, chłopiec i pomarańczowy dinozaur porozumiewawczo mrugnęli do siebie okiem.
Wycieczka do Bałtowa zainspirowała Tygryska do pogłębienia wiedzy o najdawniejszych czasach. Postanowił za wszelką cenę przekonać rodziców, aby wspólnie odwiedzić pozostałe dwa parki. Bo przecież jeżeli Juraś okazał się tak fajnym przewodnikiem, to czas spędzony z Kraśką i Solusiem na pewno też będzie super!
Autor: Olaf Szczap