Wreszcie przyszedł maj i wiosna wybuchła wokół na zielono. Pewnego sobotniego popołudnia, po kilku godzinach grania w piłkę, Tygrysek z Jankiem usiedli zmęczeni na ławce. Spałaszowali po paczce ulubionych chrupek kukurydzianych z nadzieniem truskawkowym i zwrócili twarze ku niebu, by poczuć na policzkach przyjemne ciepło ostatnich tego dnia promieni słoneczka. Nie rozmawiali, po prostu cieszyli się chwilą.
Wreszcie odezwał się Tygrysek:
– Nie mogę się doczekać wakacji. Kiedy zrobi się gorąco i będzie można kąpać się i opalać na jakiejś plaży. W tym roku pojedziemy z rodzicami nad morze!
– Ja też bardzo lubię być w wodzie. Dlatego poprosiłem rodziców, żeby zapisali mnie na basen. Od przyszłego tygodnia będę chodził na lekcje pływania – odparł Janek.
– Jak to? Lubisz być w wodzie, a nie umiesz pływać? – zaciekawił się Tygrysek.
– Unosić się na powierzchni i jakoś się na niej poruszać, to nie to samo, co pływać. Pływanie to sport. A może chciałbyś chodzić ze mną? Mój tata mógłby nas wozić – zaproponował przyjaciel.
– Hmm… Nigdy tak na to nie patrzyłem. Może masz rację. Zapytam rodziców.
Wieczorem, gdy domownicy zebrali się w salonie, malec zrelacjonował rozmowę z Jankiem i zapytał czy też mógłby chodzić na zajęcia pływania, na co tatuś i mamusia szybko się zgodzili.
W umówiony dzień Tygrysek poszedł pod dom swojego przyjaciela, skąd zgodnie z umową tata Janka zawiózł podekscytowanych chłopców na pływalnię. Na miejscu, w dużej szatni przebrali się, po czym weszli do hali basenu. Okazało się jednak, że przyjechali kilkanaście minut przed czasem – wokół było pusto. Malcy rozejrzeli się i jedna rzecz od razu przykuła ich uwagę – każdy tor miał przy krawędzi specjalne podwyższenie, z którego pływacy skaczą do wody w czasie zawodów.
– Myślisz o tym samym co ja? – zagaił Tygrysek z błyskiem w oku.
– Chyba tak – odparł z szerokim uśmiechem Janek.
Podeszli do podestów, weszli na nie i wskoczyli do basenu. Tygryskowi radość zastąpiła miejsca przerażeniu, bo kiedy opadł na dno, nie wiedział jak wrócić na powierzchnię. Do tej pory pływał tylko w płytkich wodach i to zawsze pod opieką rodziców. Natomiast tutaj było bardzo głęboko. Nagle usłyszał przytłumiony plusk, zobaczył jakąś postać nad sobą, a moment później był już na brzegu, gdzie już czekał równie przerażony Janek. To był pan ratownik. Najpierw sprawdził, czy chłopcom nic nie jest, a gdy ci uspokoili się, przemówił srogo:
– Mogliście zrobić sobie krzywdę, albo nawet się utopić. Nikt wam nigdy nie mówił, jak się zachowywać na basenie?
Tygryskowi zrobiło się bardzo głupio. Dopiero teraz dotarła do niego pełna powaga tego co się wydarzyło. Spuścił głowę i odpowiedział cicho:
– Nie, proszę pana.
– Bardzo przepraszamy! – wtórował mu przejęty przyjaciel.
Ratownik złagodniał i powiedział spokojnie:
– W takim razie słuchajcie uważnie. Na pływalni są zasady, których zawsze należy przestrzegać. To miejsce może przynieść dużo frajdy, ale przy nieodpowiedzialnym zachowaniu może też być niebezpieczne. Po pierwsze: bardzo łatwo się tutaj poślizgnąć, a upadek, w najlepszym wypadku, będzie bolesny. Dlatego nie wolno biegać. Należy chodzić koniecznie w klapkach, ostrożnie stawiając stopy. Po drugie, nie wolno skakać do wody, a już zwłaszcza na głowę, bo można nieodwracalnie uszkodzić kręgosłup. Do wchodzenia do wody służy drabinka. Po trzecie, chłopcy: jeżeli nie potraficie dobrze pływać, to nigdy nie wchodźcie na głęboką wodę. Rozumiecie?
Malcy kiwnęli głowami.
– Cieszę się. Bardzo ważna jest też higiena na pływalni. Zawsze przed wejściem do wody, należy się spłukać pod prysznicem w szatni po to, aby nie wnosić do basenu potu i brudu. Oprócz tego, należy pływać w czepku, aby nie zostawiać w wodzie swoich włosów.
Chłopcy aż wzdrygnęli się z obrzydzenia.
– No właśnie. Pamiętajcie też o okularach do pływania. W nich będziecie widzieć co macie przed sobą, a dzięki temu nie wpłyniecie w kogoś innego i nie zrobicie mu krzywdy. Mam nadzieję, że zapamiętacie tę lekcję.
– Na pewno! – odpowiedzieli chórem malcy.
– Przyszliście na zajęcia pływackie, prawda? Zaraz się zaczną – dopytał ratownik.
– Tak, przyjechaliśmy trochę za wcześnie – odparł Tygrysek.
– No to powodzenia! Ja was będę cały czas obserwował, ale byłbym wdzięczny, gdybyście nie przysparzali mi dodatkowego stresu – zakończył z uśmiechem i poszedł na swoje miejsce.
Tygrysek i Janek przysięgli sobie, że nigdy nikomu nie powiedzą o tym co tu zaszło. Po chwili w hali zaczęły zbierać się inne dzieci na zajęcia. Niektóre z nich biegały i skakały, ale para przyjaciół błyskawicznie je upominała. Jedno z dzieci zapytało:
– A kim wy jesteście?
Na co wszyscy usłyszeli odpowiedź ratownika, który akurat podszedł do grupy:
– To moi pomocnicy – rzekł głośno, puszczając przy tym dyskretnie oczko do Tygryska i Janka – Słuchacie ich, bo o bezpieczeństwie wiedzą już bardzo dużo.
Autor: Olaf Szczap