Tata Tygryska pasjonował się fotografią. Miał piękny aparat, na którym uwieczniał rozmaite zdarzenia: wschody i zachody słońca, wspaniałe krajobrazy, ale także domowników w różnych sytuacjach i pozach. Ze swoich fotografii był bardzo dumny, a najlepsze zdjęcia wisiały w ramkach niemal na każdej ścianie w domu.
– A może wybrałbyś się ze mną na polowanie? – zapytał pewnego razu tatuś.
– Jak to na polowanie? – zdziwił się maluch. – Strzelać do zwierzątek? Nie wolno tego robić!
– Ależ nieee – roześmiał się tata. – Będziemy polować, ale tylko na najlepsze zdjęcia zwierzaków. Pojedziemy na biwak. To będzie męska wyprawa.
Taka perspektywa spodobała się Tygryskowi. Lubił spędzać czas z tatą. Zawsze, gdy byli razem, działo się coś ciekawego. Plan był następujący: pojadą nad rzekę, rozbiją namiot, w którym prześpią noc, a bardzo wczesnym rankiem wstaną, by polować z aparatem na najlepsze zdjęcia zwierzaków.
Następnego dnia, obładowani sprzętem turystycznym i fotograficznym wyruszyli po przygodę. Szybko znaleźli dogodne miejsce na biwak, postawili namiot i rozpalili ognisko. Kolacja nad rzeką smakowała wyśmienicie. Teraz wystarczyło zawinąć się w śpiwór na wygodnym materacu, by natychmiast zasnąć.
– Tygrysku, wstawaj, idziemy na polowanie – usłyszał głos taty przez sen. W śpiworku było ciepło i przyjemnie, jednak należało się zbierać. Maluch niechętnie wyszedł z namiotu: słoneczko jeszcze nie zaczęło przygrzewaći i dzień budził się do życia, a wokół panowała lekka mgiełka. To podobno najlepszy czas na fotografowanie przyrody.
Postanowili pójść w kierunku pobliskiego lasu – tam tatuś spodziewał się uchwycić w obiektywie sarenki i jelenie. Obaj przyczaili się na skraju zagajnika w krzakach i zastygli w oczekiwaniu. Po dłuższej chwili z lasu wyszedł piękny jeleń z okazałymi rogami. Tata był zachwycony i wycelował w jego stronę obiektyw aparatu. W tym samym momencie Tygryskowi zakręciło się w nosie od zapachu sosny. Nabrał powietrza w płuca i…. głośno kichnął. Spłoszony jeleń natychmiast schował się za drzewami.
– Widzisz mój kochany, zwierzątka są bardzo wyczulone na każdy dźwięk – powiedział tatuś. – Na tym właśnie polega polowanie – trzeba być cichutko, by uchwycić odpowiedni moment. Tym razem się nam nie udało. Ale poczekamy na następną okazję.
Mijały kolejne minuty. Tygrysek naraz poczuł rosnący głód. Sięgnął do plecaczka po ulubione chrupki kukurydziane, gdy niedaleko na polanę wyszła piękna sarenka. Tata skierował aparat w jej stronę, by zrobić pierwsze zdjęcie. Niestety, szelest torebki z chrupkami wystraszył zwierzaka, który natychmiast czmychnął w pobliskie zarośla.
– Przepraszam – szepnął maluch.
– Nie martw się mój mały – odpowiedział tatuś mrugając okiem. – Polowanie to sztuka cierpliwości. Czasem potrzeba szczęścia, a czasem małego fortelu, by się udało.
”Fortelu” – to słowo utkwiło Tygryskowi w głowie. O jakim fortelu mówił tata? No i jaki fortel mógłby sprawić, by fotograficzne polowanie wreszcie przyniosło efekt? Wyciągnął kolejne chrupki z torebki i przyjrzał się im. No tak! To przecież jest ten fortel! Pozostawić chrupki jako przynętę. Zwierzątka na pewno poczują ich wspaniały zapach i smak, wtedy będzie łatwiej je zwabić! A w ten sposób tatuś będzie mógł zrobić najwspanialsze zdjęcia na świecie. Wkrótce garść chrupek z nadzieniem truskawkowym spoczęło na okazałym pieńku. Teraz pozostało tylko czekać na efekt. Ten przyszedł szybciej, niż obaj myśliwi się spodziewali. Dwa piękne jelenie i stado sarenek, zwabionych zapachem ukazało się w całej okazałości. Aparat taty natychmiast zaczął rejestrować zaciekawione zwierzęta. Zdjęcia były przepiękne. Polowanie udało się doskonale.
– Miałeś fantastyczny pomysł – pochwalił syna zadowolony tata-fotograf, gdy wracali do domu. – Skąd ci przyszło do głowy wabienie zwierzątek akurat w taki sposób?
– Wiesz tatusiu, uwielbiam moje chrupki. Dzięki nim mam zawsze dobre pomysły – odpowiedział maluch.
– Tak, smakują fantastycznie. Ale nigdy bym się nie spodziewał, że mogą być sposobem na udane fotografowanie – roześmiał się tata.
Autor: Dominik Szczap