– Tygrysku, a co byś powiedział, gdybyśmy wybrali się w góry? – zagadnął któregoś pięknego letniego dnia tata.
– W góry? – ucieszył się maluch – To fantastyczny pomysł! Od dawna chciałem tam pojechać. Tyle się naczytałem o zdobywaniu szczytów i o pięknych widokach. Jedźmy tatusiu! Najlepiej zaraz.
– Nie tak zaraz, kochany – roześmiał się tata. – Do górskiej wyprawy trzeba się odpowiednio przygotować. Trzeba mieć dobry ekwipunek, a w nim plecak i mapy żeby się nie zgubić. No, a przede wszystkim porządne buty.
– Ale ja mam świetne buty – pokazał Tygrysek na nowiutkie białe, trampki, zakupione całkiem niedawno.
– Och, mój mały – odpowiedział tata – buty w góry muszą być naprawdę porządne, żeby nie ślizgać się na kamieniach. Powinny też być długie, za kostkę, żeby nie skręcić nogi.
Wkrótce obaj, zaopatrzeni w odpowiednie buty oraz wszystko, co potrzebne na górskim szlaku, wyruszyli. Gdy dotarli na miejsce, Tygryskowi wydawało się, że góra wcale nie jest wysoka, a szczyt łatwy do zdobycia. Zabrali plecaki i rozpoczęli wędrówkę.
Szybko okazało się, że Tygrysek nie miał racji myśląc, że będzie łatwo. Strome podejście bardzo go wyczerpywało, oddech stawał się coraz bardziej ciężki, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Szczyt, który początkowo wydawał się tak bliski, ciągle się oddalał…
– Tatusiu, chyba nie dam rady – jęknął zasapany maluch. – Wszystko już mnie boli. Nie miałem pojęcia, że chodzenie po górach jest takie męczące.
– Dobrze, odpocznijmy – zdecydował równie zdyszany tata.
Usiedli na dużym kamieniu i zaczęli posilać się gorącą herbatą i kanapkami. Z plecaka Tygrysek wygrzebał paczuszki chrupek kukurydzianych, które uwielbiał. Były pyszne, owocowe. Rozpływały się w ustach i przywracały siły. Wkrótce byli nimi tak pokrzepieni, że można było śmiało kontynuować wędrówkę. Mały zdobywca zaczął się rozglądać wokół siebie. Widoki były przepiękne, ale jego uwagę przyciągnęły liczne śmieci porozrzucane przy szlaku.
– Ojej, jak tu brudno – zdziwił się Tygrysek. – Jak można pozostawiać papierki i odpadki? – zastanawiał się ze złością. Sięgnął do torebki z chrupkami i… natychmiast wpadł mu do głowy pomysł: w powrotnej drodze pozbiera wszystko, co pozostawili inni turyści.
Wędrowali jeszcze dość długo, kilka razy zatrzymywali się na odpoczynek i wszędzie widzieli porzucone niedbale śmieci. W końcu dotarli na szczyt. Niestety, tutaj zamiast spodziewanych pięknych widoków nie można było niczego dostrzec – cały krajobraz schował się w chmurach. Tygrysek był jednak bardzo z siebie zadowolony, bo mimo zmęczenia poradził sobie w swojej w życiu pierwszej górskiej wyprawie.
Teraz myślał już tylko o powrotnej drodze i o pomyśle. Tatuś był zachwycony inicjatywą syna i oczywiście włączył się w tę spontaniczną akcję. Na każdym postoju zatrzymywali się, by pozbierać rozrzucone śmieci. Jeśli w pobliżu był specjalny pojemnik – pozostawiali je uporządkowane. Jeśli nie – pakowali do plecaków i zabierali ze sobą do miejsca, gdzie będzie można je pozostawić.
– Tygrysku, a skąd pomysł, by sprzątać na szlaku? – zapytał tatuś podczas jednego z przystanków.
– No przecież sami mnie uczyliście z mamusią, żeby wszystkie odpadki miały swoje miejsce – odrzekł rezolutnie maluch. – W szkole też uczyliśmy się o segregowaniu śmieci, każdy pojemnik i worek ma odpowiednie oznaczenie i kolor. Należy oddzielać odpadki papierowe od plastikowych i metalowych. A tutaj przecież takich jest mnóstwo.
– Jesteś bardzo mądry – pokiwał głową z uznaniem tata.
Gdy dotarli na sam dół czekała ich prawdziwa niespodzianka. Wiadomość o małym turyście, który zbiera śmieci ze szlaku, lotem błyskawicy dotarła do pana leśniczego, który natychmiast zdecydował, że należy mu się nagroda za tak piękną postawę.
– Tygrysku, bardzo ci dziękujemy. Masz wielkie serce – oznajmił pan leśniczy. – Dajesz świetny przykład, jak należy dbać o przyrodę. W uznaniu twoich zasług postanowiliśmy ufundować tę oto hulajnogę. Niech ci służy i przypomina o dobrych uczynkach.
Takiego zakończenia tej przygody Tygrysek kompletnie się nie spodziewał. Uradowany i zawstydzony przytulił się do taty.
– Widzisz, mój kochany – uśmiechnął się tatuś. – Dobre uczynki zawsze wracają do nas.
– Tak, warto być dobrym – wyszeptał szczęśliwy Tygrysek.
Autor: Dominik Szczap