Tygrysek ogrodnik

– Drogie dzieci – powiedziała uroczyście pani wychowawczyni pewnego dnia. – Dowiedzieliście się na poprzednich lekcjach jak należy chronić przyrodę. A czy wiecie jaki sposób można ją tworzyć? Macie jakieś pomysły? Ogłaszam konkurs: zastanówcie się co możecie zrobić, by wokół nas było bardziej zielono. Będą nagrody – obiecała.

– Tworzyć przyrodę? – zdziwił się Tygrysek. – Ale jak? Przecież za oknem jest zima, śnieg przykrył pola i lasy, a wokół tylko biało, albo szaro?

Temat wydał mu się jednak intrygujący, a perspektywa nagrody bardzo kusiła. Początkowo chciał napisać o sadzeniu drzewek, bo wydawało się to naturalne. Tylko że drzew nie sadzi się zimą, więc ten pomysł odpadał. Cóż zatem innego? Może wybrać się do lasu po gałązki świerkowe i udekoruje nimi pokój? Będzie zielono, a on zrobi zdjęcia i pokaże na lekcji. Tygrysek doskonale pamiętał jak pięknie wyglądała choinka, którą tata przyniósł na święta. Pachniało nią w całym domu. Nie, to chyba będzie za mało, by wygrać konkurs.

Zrezygnowany usiadł na kanapie i sięgnął po paczuszkę chrupek deserowych o smaku truskawkowym. Zawsze tak robił, gdy potrzebował inspiracji. Chrupiąc zaczął czytać napisy na opakowaniu. Wynikało z nich, że jego ulubione przekąski są zdrowe, bawione tylko naturalnymi warzywami i owocami… WARZYWAMI? Ależ tak! Genialne! Już miał pomysł. Wyhoduje własny szczypiorek w doniczce! Będzie zielono, a w dodatku smakowicie.

– Tylko jak to zrobić? – zastanawiał się. – Przecież nie mam własnej szklarni, jak rodzice Janka. Wiem! Muszę zdobyć doniczkę, nasypać w nią ziemię i zasadzić cebulkę! To musi się udać!

Postanowił poprosić mamusię o dużą doniczkę. Okazało się jednak, że w całym domu nie było pustych doniczek, bo we wszystkich rosły kwiaty, które troskliwie pielęgnowała. Trzeba było znaleźć inny sposób.

Tygrysek wszedł do kuchni i jego wzrok przykuła duża puszka po zielonym groszku.  – To doskonała doniczka! – ucieszył się. Postanowił, że swoją puszkę dokładnie umyje, a potem oklei kolorowym papierem. Tak też zrobił. Teraz trzeba było zdobyć ziemię. Ubrał się ciepło i wyszedł na podwórko. Niestety, mróz sprawił, że ziemia była zmarznięta na kamień. To było bardzo rozczarowujące, no bo skąd zdobyć ziemię potrzebną do cebulki?

– A gdyby tak skubnąć troszeczkę ziemi z doniczek z kwiatkami? Niedużo, żeby nie zaszkodzić kwiatkom mamusi – pomyślał i natychmiast zaczął działać.

Ostrożnie, po łyżeczce, wybrał odrobinkę ziemi z każdej z doniczek. Teraz należało jeszcze włożyć cebulkę w zdobytą ziemię. Akurat z tym nie było kłopotu, bo w kuchni dorodnych cebulek nie brakowało. Na koniec jeszcze namalował na oklejonej puszce uśmiechnięta buźkę, napisał flamastrem: ”szczypiorek Tygryska”, podlał wszystko wodą i postawił na parapecie przy oknie. Pozostawało tylko czekać.

Tygrysek codziennie doglądał cebulki, pamiętając, by podlewać ziemię. Wkrótce z ziemi zaczęły kiełkować zielone pędy. Najpierw nieśmiało, a potem coraz mocniej. Były pięknie zielone, no i wyglądały nadzwyczaj smakowicie. Mały ogrodnik musiał niemal siłą powstrzymywać się, by nie spróbować jak smakują.

Nadszedł w końcu dzień rozstrzygnięcia konkursu. Pomysł Tygryska okazał się strzałem w dziesiątkę. Pół szkoły przybiegło oglądać wyhodowane, zielone dzieło, a pani wychowawczyni była zachwycona. Oczywiście ogłosiła, że to właśnie szczypiorek, a właściwie jego hodowca wygrywa konkurs. Gratulacji było co niemiara. Zwycięzca odebrał główną nagrodę, którą była szóstka z przyrody i karnet na basen.

– Miałeś doskonały pomysł Tygrysku, jestem pod wielkim wrażeniem – pochwalił pan dyrektor. – Pokazałeś nam wszystkim jak można tworzyć pożyteczne rzeczy z niczego. Wystarczy odrobina wyobraźni.

Zwycięzca był uszczęśliwiony. Chciał powiedzieć, że tak naprawdę to zasługa jego pysznych przekąsek, które tak świetnie go zainspirowały. Ale ugryzł się w język, bo i tak nikt by w to nie uwierzył.

Autor: Dominik Szczap