Wreszcie przyszły wakacje. Przepiękna wiosna, pełna wspaniałych krajobrazów i zapachów przemieniła się w upalne lato. Temperatury w lipcu osiągnęły rekordowe wysokości i ciężko było funkcjonować w pełnym słońcu. Ludzie starali się znaleźć wytchnienie w klimatyzowanych lub przynajmniej zaciemnionych pomieszczeniach.
Choć Tygrysek również lubił przyjemny chłód, odnalazł nową pasję – piłkę nożną. A ponieważ w godzinach największego gorąca osiedlowe boisko świeciło pustkami postanowił, że właśnie wtedy będzie chodził trenować. Ćwiczył prowadzenie piłki oraz efektowne sztuczki, strzały na bramkę, drybling, jak również kondycję. Rodzice bardzo cieszyli się, że syn woli spędzać czas na świeżym powietrzu, zamiast przed komputerem, lecz jednocześnie martwili się o niego. Za każdym razem upominali, aby zabierał ze sobą wodę oraz czapkę dla ochrony przed słońcem. Tygrysek jednak niewiele sobie z tego robił. Najważniejsza była dobrze napompowana piłka.

Pewnego dnia postanowił zaciągnąć na boisko Janka, który również odnalazł nową pasję, lecz bardzo odmienną, a zarazem taką, która nie wymagała częstego wychodzenia z domu: było to sklejanie modeli samolotów. Tygryskowi brakowało kompana do gry, no i fajnie też, aby czasem ktoś stanął na bramce, żeby móc sprawdzić skuteczność swoich strzałów. Kiedy chłopcy umówili się telefonicznie, nasz mały bohater dziarskim krokiem poszedł pod dom Janka, zaś ten wyszedł w czapce i z butelką wody w ręce.
– Ty tak na serio? Nie czujesz jaki jest upał? – zaczął Janek widząc przyjaciela.
– Ale o co ci chodzi? – odparł zdziwiony Tygrysek.
– Jest potwornie gorąco, a ty nie masz ani czapki, ani wody. Możesz zasłabnąć. I co wtedy?
– Nie marudź, nic mi nie będzie. Od kilku dni tak chodzę i jest w porządku – odparł z uśmiechem, po czym dodał: – Chodź, boisko czeka.

Janek uznał, że nie ma sensu ciągnąć tematu. Wzruszył ramionami i obaj ruszyli na murawę. Bawili się tam świetnie. Janek znakomicie sprawdzał się w roli bramkarza, co jakiś czas popijając wodę, a Tygrysek czuł radość mogąc pokazać czego nauczył się do tej pory. Wszystko szło dobrze do chwili, kiedy Tygrysek od przeciwległej bramki zaczął szarżować na bramkę kompana. Niesamowicie omijał i kiwał wyobrażonych przeciwników, aż do momentu, kiedy przyłożył się do strzału. Wtedy poczuł, że… mu się kręci w głowie, jest coraz słabszy, nie może się skoncentrować i ciężko ustać mu na nogach. Zemdlał.

Po chwili obudziło go klepanie w policzek. Otworzył oczy i ujrzał nad sobą przerażonego Janka, który coś mówił. Wkrótce mały piłkarz powrócił do świadomości, lecz czuł się okropnie. Janek wielkim wysiłkiem pomógł Tygryskowi wstać, przerzucając rękę przyjaciela za swój kark i zaprowadził go pod pobliskie drzewo, gdzie było trochę cienia. Następnie kazał mu wypić resztkę wody z butelki i nic nie mówić, dopóki nie poczuje się lepiej. Wreszcie Tygrysek stwierdził, że może wstać.
– Skąd wiedziałeś jak mi pomóc? – zapytał zaintrygowany.
– Mi też się to kiedyś zdarzyło. Wtedy zasłabłem z telefonem w ręce i kiedy upadłem stłukł się ekran. Od tej pory, kiedy jest tak gorąco zawsze zabieram ze sobą czapkę i wodę – odparł Janek, po czym założył Tygryskowi na głowę swoją czapkę, a sam ściągnął koszulkę i zrobił sobie z niej coś w rodzaju turbanu.
Tygrysek wciąż czuł się słabo, dlatego Janek polecił mu oprzeć się o niego i zaprowadził do domu. Na miejscu pierwszy zobaczył ich dziadziuś. Widząc młodzieńców od razu zrozumiał co się stało. Bez słowa wziął wnuka na ręce i zaniósł do salonu, po czym położył na kanapie. Przyniósł też dwie paczuszki pysznych chrupek kukurydzianych – jedną o smaku czekoladowym, drugą o smaku jagodowym – żeby chłopcy się posilili. Janek opowiedział co się wydarzyło, a dziadziuś, wysłuchawszy historii, rzekł:

– Dziękuję Janku, że zająłeś się Tygryskiem. Jesteś prawdziwym przyjacielem. A tym mój mały, chyba w końcu zrozumiałeś co chcieli ci przekazać rodzice?
– Tak, dziadku, słońce jest jednak bardzo niebezpieczne. Obiecuję, że od teraz będę chodził na boisko późniejszą porą – odparł słabym głosem wnuczek.
– I…? – dopytywał sugestywnie dziadziuś, zawieszając głos i mrugając ukradkiem do Janka.
– …i zawsze będę zabierał czapkę i wodę – dodał szybko Tygrysek.
Autor: Olaf Szczap