Był już ponad miesiąc po świętach Bożego Narodzenia. Tygrysek spacerował ze swoim najlepszym przyjacielem po osiedlu. Obaj zdążyli już zapomnieć o wigilijnym stole, o prezentach oraz choince, pod którą leżały. Teraz, ku swojemu zaskoczeniu, widzieli przy wielu domach choinki wystawione obok kubłów na śmieci.
– Przykry widok – westchnął Tygrysek. – Te drzewka kompletnie nie przypominają magii świąt. Igły im wypadają a niektóre są połamane. Biedne drzewka.

– To prawda – przytaknął Janek. – A u was była żywa choinka? Bo u nas tylko sztuczna.
– Tak, prawdziwa. Uwielbiam jej zapach i atmosferę. Nie wiem co się z nią stało.
Spacerowali dalej w ciszy, zasmuceni, obserwując coraz więcej niechcianych drzewek. Powróciwszy do domu Tygrysek od razu poszedł do dziadziusia.
– Dziadku, co stało się z naszą choinką po świętach?
– Stoi na tarasie za domem – odpowiedział dziadzio z uśmiechem. – Tam jest osłonięta od wiatru, ma dużo światła, a ja ją podlewam. Wiosną, razem z twoim tatą, zasadzimy ją w ogródku. A dlaczego pytasz?
– Bo widzieliśmy z Jankiem dużo choinek wystawionych obok śmietników. Tak chyba nie powinno być. Przecież to żywe drzewka! – prawie wykrzyknął oburzony maluch.
– To prawda, każdy żywy organizm należy szanować.
– No to dlaczego ludzie je wyrzucają? Nie mogą zrobić z nimi tego co ty, dziadku?
– Widzisz mój mały… Ludzie coraz mniej szanują przyrodę. Traktują choinki jako jednorazową zabawkę. Zresztą, zasadzenie choinki w ogródku i pielęgnowanie jej później wymaga wiele pracy. Ale masz rację, wyrzucanie drzewek nie jest w porządku. A przecież są sposoby, by je zagospodarować.
Dziadziuś zamilkł i spuścił wzrok w zadumie. Widać było, że dla niego to również jest przykry temat.
– Możliwości jest kilka – kontynuował po chwili. – Nie każdą żywą choinkę można zasadzić. Nadają się do tego tylko te, które były hodowane w doniczkach, z korzeniem. Te, które zostały ścięte, niestety nie przeżyją. Ale z jednymi i drugimi można coś jeszcze zrobić. W wielu miastach są wyznaczone punkty, gdzie można oddać takie drzewka. Potem są sadzone w specjalnych miejscach i dzięki temu zyskują drugie życie. Za to choinki cięte można, na przykład, wykorzystać do ochrony innych roślin.
– Ojej, a jak? – zainteresował się Tygrysek mocno zaciekawiony.
– Odcina się gałązki i osłania nimi mniejsze roślinki zimą. Ale to nie wszystko, bo można też drzewka oddać do ZOO, gdzie służą zwierzętom jako pokarm lub schronienie.
Malec bez słowa wstał od stołu, wyjął z szafki ulubione chrupki kukurydziane i zaczął je zajadać, intensywnie przy tym myśląc. Po chwili rzekł:
– Dziadku, nie chcę, żeby te drzewka poszły na śmietnik. Skoro jest tyle możliwości, to trzeba je wykorzystać.
– Dobrze, Tygrysku, chętnie pomogę. Masz jakiś plan?
– Mógłbym z Jankiem pójść do tych domów, gdzie są wystawione drzewka i zapytać właścicieli czy możemy je zabrać.
– Świetny pomysł. Co dalej?
– W zasadzie to, nie wiem… Mówiłeś, że są takie w doniczkach i cięte.

– Tak, kochany. Trzeba by zebrać choinki w jednym miejscu i dokonać selekcji. Sprawdzić, które jeszcze można zasadzić, a które nadają się tylko do utylizacji. Mój przyjaciel ma duże auto. Mógłbym je pożyczyć…
– Tak, tak! I te drzewka, które jeszcze żyją, zawieźć do punktu w mieście, o którym mówiłeś. A te drugie do ZOO! – wykrzyknął uradowany wnuczek.
– Dobrze, tak zróbmy.
Nazajutrz rano dziadziuś podjechał pożyczonym autem. Razem z Tygryskiem i Jankiem ruszyli na osiedle. Chłopcy pukali do domów i opowiadali sąsiadom swój plan. Wielu nie wiedziało, że jest aż tyle możliwości poświątecznego wykorzystania świerków i jodeł. Niektórzy sami deklarowali zawiezienie ich w odpowiednie miejsce, zaś inni z radością pozwalali zabrać drzewka.
Nie minęło wiele czasu, gdy auto było pełne pachnących pozostałości po świętach. Uradowani zbieracze ruszyli do punktu odbioru choinek, a potem do ogrodu zoologicznego. Pracownicy ZOO byli mocno zdziwieni nieoczekiwanym prezentem, jednak przyjęli go z wdzięcznością. W podziękowaniu darczyńcy otrzymali darmowe bilety wstępu.
Po zakończonej akcji dziadziuś zaprosił chłopców na gorącą herbatę. Cala trójka zadowolona pałaszowała chrupki, które właśnie teraz smakowały najbardziej. Miały smak zwycięstwa. W pewnym momencie dziadziuś powiedział uroczyście:

– Dokonaliście czegoś niesamowitego, chłopcy. Czegoś, na co nie wpadli dorośli. Jestem pewien, że za rok na naszym osiedlu nie zobaczymy już żadnych choinek obok śmietników. I wiecie co? To będzie wasza zasługa. Zrobiliście dobry uczynek i zadbaliście o przyrodę. Jestem z was bardzo dumny.
Autor: Olaf Szczap