Tygrysek buduje szałas

Wakacje, to taki wspaniały czas, gdy na dwa miesiące można zapomnieć o obowiązkach szkolnych i zająć się tym, co się lubi najbardziej na świecie. Dzieci, jeśli nie wyjeżdżają na kolonie lub wczasy z rodzicami, najczęściej wypoczywają blisko domu, na świeżym powietrzu, bawiąc się od rana do wieczora. Jednak Tygryskowi wszystkie dotychczasowe zajęcia na placu z przyjaciółmi wydały się nudne. No bo ile można grać w piłkę, albo jeździć na rowerze, nie mówiąc już o zabawie w chowanego? Zwłaszcza, gdy słoneczko przypieka i jest bardzo gorąco.

– Wiecie co, musimy wymyślić coś nowego – powiedział któregoś upalnego dnia do kolegów.

– Ale co? – westchnął Janek. – Przecież rodzice nie puszczą nas na daleką wyprawę samych.

– Chodźmy do mojego dziadziusia – zdecydował Tygrysek. – On jest bardzo mądry i na pewno coś nam podpowie.

Jak zdecydowali, tak zrobili. Dziadek Tygryska był wprawdzie zajęty pracą w swoim ulubionym sadzie, ale z uwagą wysłuchał narzekań chłopców, po czym szeroko uśmiechnął się.

– Gdy byłem mały, to też bawiłem się pod domem i marzyłem o podróżach – rozpoczął swoją opowieść. – Pamiętam, że kiedyś postanowiliśmy wybudować najprawdziwszy szałas. To było nasze miejsce spotkań i kryjówka, gdzie trzymaliśmy wszystkie skarby. Dawała nam osłonę przed słońcem i deszczem. Więc jeśli chcecie, to zbudujcie taki szałas tutaj w sadzie. Co wy na to?

– Łał, to świetny pomysł! Dziękujemy! – zakrzyknęli chłopcy i natychmiast zabrali się do dzieła. Szybko okazało się, że zgromadzenie materiału potrzebnego do wykonania ścian i dachu szałasu było niełatwe. Mali budowniczowie musieli biegać po całym sadzie, znajdując duże i mniejsze gałęzie, które własnoręcznie należało przytaszczyć na miejsce. Praca zajęła im całe popołudnie. W końcu, gdy słonko zachodziło za pobliskim lasem, szałas był gotowy.

– Ale piękny! – zachwycali się dumni z efektu starań. We wnętrzu ich nowej budowli było tyle miejsca, że wszyscy mogli się zmieścić. Obiecali sobie, że uproszą rodziców, by pozwolili spędzić  w nim spędzić nockę, jak na prawdziwym biwaku. Teraz dopiero wakacje nabierały prawdziwego smaku przygody! Zadowoleni wrócili do domów.

Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, pobiegli do sadu. Niestety. Ku rozpaczy, oczom chłopców ukazał się straszny widok: niespodziewana nocna ulewa i wiatr całkowicie zdemolowały ich dzieło. Małe gałązki, porwane przez ostre podmuchy leżały porozrzucane, a z większych, stanowiących sklepienie szałasu, kapała woda. Przyjaciele byli załamani.

– Ojej, tyle pracy na nic – jęknął niemal z płaczem Janek.

Tygryskowi było również bardzo przykro. Zrezygnowany sięgnął do plecaczka po paczuszkę ulubionych chrupek kukurydzianych o smaku truskawkowym. Poczęstował Janka i przeżuwając obaj smętnie patrzyli na zdemolowany szałas. Na szczęście chrupki miały magiczną moc…

– Nic to – powiedział w pewnym momencie z przekonaniem. – Odbudujemy naszą kryjówkę. Będzie jeszcze lepsza. Przede wszystkim trzeba wzmocnić konstrukcję i ją uszczelnić, by nie kapała woda. Bierzemy się do pracy!

Janek z podziwem spojrzał na przyjaciela i bez słowa zaczął ponownie zbierać gałęzie.

– Hej, ale jak zamierzasz zrobić, żeby szałas nam nie przeciekał? – zapytał.

– Do tego użyjemy opakowań po moich chrupkach – odpowiedział z błyskiem w oku Tygrysek. – Poczekaj, w swoim pokoju mam ich mnóstwo, bo przecież uwielbiam moje chrupki – dodał ze śmiechem i pobiegł w kierunku domu.

Jak się okazało, opakowania bardzo przydały się budowniczym. Wzmociły konstrukcję i sprawiły, ze szałas stał się nieprzemakalny. Dla pewności przytargali konewkę pełną wody i wylali z góry prosto na dach. Ani jedna kropelka nie dostała się do wnętrza. Dzieło było ukończone.

– To była świetna myśl, żeby go odbudować – stwierdził Janek, gdy skryci przed palącym słońcem obaj rozkoszowali się chłodem panującym wewnątrz. – To nie jest szałas, to jest superszałas! Będziemy się w nim mogli bawić do jesieni! Skąd u ciebie tyle doskonałych pomysłów?

– Jeszcze się nie domyśliłeś? To zasługa moich chrupek – roześmiał się Tygrysek. – Nie dosyć, że wszystkim smakują, to jeszcze pomagają myśleć. No i nic się nie marnuje, bo nawet opakowania mogą się przydać!

Autor: Dominik Szczap